niedziela, 15 września 2013

Rozdział 10- Jesteś na to gotowa?

Kochani! Przed Wami dziesiąty rozdział opowiadania. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał i wyrazicie swoje opinie na jego temat w komentarzach ;) To dla nas ważne. Możecie podrzucać nam także swoje pomysły, spostrzeżenia. Wszystko z radością weźmiemy pod uwagę.
Pozdrawiam cieplutko :D
                                                                                                                                     Lulu

Jesteśmy pod moim domem. Od pięciu minut Robert jest jakiś nieswój. Jakby czymś się stresował. Nie wiem, o co chodzi i trochę mnie to martwi.
- Gotowa?- pyta.
- No tak- odpowiadam trochę zdziwiona.
Gotowa? Gotowa na co?
Obchodzi samochód i otwiera drzwi z mojej strony. Uśmiecham się delikatnie, a potem razem, trzymając się za ręce, idziemy do domu.
- Wszystko w porządku?- pytam zaniepokojona tym jego zachowaniem. Czym on się tak stresuje?
- W porządku- ucina, a moje zmartwienie wcale mnie nie opuszcza.
                                                                            ***

Nie mogę w to uwierzyć. To wszystko dla mnie? Sam to przygotował? Ale jak? Kiedy? O mój Boże... To takie piękne. W oczach zbierają mi się łzy, a policzki pieką od nagłego przypływu gorąca. Jego spojrzenie w tej chwili... Ummmm... Jest takie zmysłowe, pociągające i seksowne. Stanowcze, płomienne... wyczekujące. Niechętnie odwracam się od niego i raz jeszcze patrzę na to wszystko wokół mnie. Cały dom przybrany jest kwiatami. Różnokolorowymi Są wszędzie. Jakby ktoś stworzył z domu bajeczny ogród. Pomiędzy kwiatami ustawione są świece, które nadają pomieszczeniom niesamowity, tajemniczy nastrój. Gdzieniegdzie ustawione są także jabłka. Pełne, czerwone... Zaraz, zaraz... Jabłka? Przyglądam się im dokładniej i dopiero teraz zauważam, że to także są świece.Podchodzę do dużej komody w korytarzu i dostrzegam, iż leży na niej czosnek... Nie rozumiem. Skąd wziął się tu czosnek? Patrzę na Roberta, a on wzrusza ramionami.
- Twój plan wobec mnie uwzględniał użycie czosnku, prawda?
Co? Jaki plan? Zaczynam się zastanawiać i naglę doznaję olśnienia. Chodzi o plan zemsty, który, nawiasem mówiąc, nie udał mi się zbyt dobrze. Rumienię się. Obiecuję sobie w duchu, że uduszę tą paplę, Camerona.
-To całkiem zabawne- mówi, uśmiechając się radośnie.
- Cieszę się, że cię to bawi- bąkam.
Zakłada mi włosy za ucho i delikatnie gładzi mój policzek.
- Jesteś taka urocza, gdy się rumienisz- szepcze, a potem składa na moich ustach namiętny pocałunek.
Wiem, co dzisiejszej nocy ma się wydarzyć. On tego chce. Chce, bym poszła z nim w końcu do łóżka. Nie wiem jedynie, czy jestem na to gotowa. No ale przecież... Dlaczego nie? Jest moim chłopakiem, ufam mu bezgranicznie i...
- Kocham cię- mówię, patrząc mu prosto w oczy.
- Kocham cię- powtarza zaraz po mnie najpiękniejsze z wyznań.
Łączy nasze usta w gorącym pocałunku. Czuję to-intensywność jego pragnienia, które nagle przechodzi także na mnie..
Wszystko jest idealne. Takie piękne, jakby zaczarowane. Poddaję się temu mężczyźnie. Chcę tego, ponieważ on tego chce i dlatego, że tak bardzo go kocham.
- Rzucę ci do stóp cały świat, Kristen- mruczy, a potem znowu mnie całuje. Tym razem jeszcze mocniej, jeszcze bardziej namiętnie. Zalewa mnie fala ciepła. Cały świat. Dla mnie- to on jest całym światem. Moją rzeczywistością i moim marzeniem oraz wszystkim pomiędzy, Moją małą, silną planetą.
Nagle Robert bierze mnie na ręce i zanosi do pokoju. Tam też jest pełno kwiatów i świec. Przez otwarte okno widać granatowe niebo rozsrebrzone delikatnie światłem księżyca. Stawia mnie obok łóżka i odrywa tym samym swoje ciepłe usta od moich. Patrzy mi prosto w oczy. Jego spojrzenie kryje miłość, radość i pragnienie...
- Jesteś na to gotowa?

3 komentarze:

  1. Boże rozdział suuuuper... ale czuję niedosyt. Chcę i żądam więcej. Wszystko jest takie... takie... Robstenowo- Edwardowo- Bellowe. Po prostu cud, miód i malinki.
    Pozdrawiam Lina.

    OdpowiedzUsuń