Witam Was serdecznie po długiej przerwie. Przepraszam za to
opóźnienie z dodaniem rozdziału. Nie
miałam po prostu czasu, by pisać… Mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie
bardzo gniewać z tego powodu i mi wybaczycie :c
A teraz życzę wszystkim miłego, przyjemnego czytania.
Pozdrawiam gorąco! :D
Lulu
-Kristen, ja chyba… kurczę- Robert niespokojnie drapie się
po głowie.
Widzę, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Posyłam mu
krzepiący uśmiech.
- No powiedz- mówię zachęcająco i klepię go w ramię.
Wypuszcza głośno powietrze z płuc.
- Lubię cię- zerka na mnie, a jego niepewne spojrzenie daje
mi dużo do myślenia.
-L-lubisz?- próbuję powiedzieć to w miarę spokojnym tonem, jednak mój głos mnie zawodzi.
-Lubię- mówi cicho, aczkolwiek bardzo stanowczo.
Jego męski, niski, lekko zachrypnięty szept delikatnie i
zmysłowo pieści moje uszy. Mmmmmmm…. To taki gorący szept. Pełen obietnic.
Uśmiecham się mimowolnie do niego, a on powoli zaczyna się
do mnie zbliżać. Jeden krok. Drugi. Trzeci. Och… Robi mi się zbyt ciepło na
twarzy. Wiem, do czego to zmierza. Wiem, co teraz chce zrobić. A ja wcale go
przed tym nie powstrzymuję. Z pewnością zrobiłabym to jeszcze kilka tygodni
temu, ale nie teraz. Oboje się zmieniliśmy. Zmieniło się nasze nastawienie
względem siebie. I bardzo mnie to cieszy.
Jest już tak blisko mnie, że z łatwością ujmuje mój
podbródek, a potem… Na moich ustach składa tak rozkoszny pocałunek, że cała aż
się rozpływam. Minimalnie odsuwa się ode mnie i zerka mi w oczy, jakby chciał z
nich coś wyczytać. Jakby prosił mnie o zgodę. Prawie niezauważalnie kiwam głową
i uśmiecham się pod nosem, a on powtarza ten czuły gest jeszcze raz i … jeszcze
i jeszcze. Za zdwojoną mocą.
Impreza powoli dobiega końca. Większość towarzystwa już się
rozeszła. Prawie wszyscy opuszczali dom Roberta bardzo chwiejnym krokiem z
pomocą trochę mniej pijanych przyjaciół. Nasz klasowy pijaczek, niby taka mocna
głowa, a zatacza się teraz w moją stronę, śpiewając pod nosem jakieś
niezrozumiałe teksty.
-Aaaaaa… Ślicz-notka z c-c-ciebie, Kris- bełkocze, a jego
uśmieszek i pijane spojrzenie wywołują u mnie serdeczny śmiech.
Już mam coś odpowiedzieć, ale nagle słyszę za sobą znajomy
głos.
- Pozostaw to mojej ocenie, Casey- mówi Robert zabawnym głosem,
a nasz pijany kolega unosi ręce w górę, w geście poddania.
-Uuuuu- buczy pod nosem, klepie Roba po ramieniu i odchodzi.
Patrzę na Roberta zdziwiona.
-No co?- pyta i wzrusza ramionami- Bywam zazdrosny.
Całuje mnie w usta i ujmuje moją dłoń.
- Zawiozę cię do domu- informuje mnie i kieruje nas w stronę
wyjścia.
- Nie jestem jeszcze twoją dziewczyną- przypominam mu
zdecydowanym tonem.
Spogląda na mnie z ukosa i posyła ten swój szelmowski
uśmieszek.
-Dobrze, że powiedziałaś to „jeszcze”.
Rumienię się. Co to ma znaczyć? Czy on naprawdę chce, abym
była jego dziewczyną? Po tym, jak się nienawidziliśmy? Stado cichych motylków
wiruje teraz w całym moim ciele, rozgrzewając je i wprowadzając w delikatne
drżenie. „Najwyraźniej chce”- mówi moja podświadomość roznamiętnionym głosem.
- Nie wypiłeś przypadkiem zbyt dużo, by prowadzić
auto?-pytam szybko, wyrywając się z rozmyślań.
- Spokojnie, mogę prowadzić. Przecież nie piję- odpowiada i
wywraca oczami.
Jesteśmy pod moim domem. Siedzimy w samochodzie i długo,
długo się żegnamy. Uwielbiam takie
pożegnania. Jego wargi pieszczące moje wargi. Jego język porywający mój język.
Jego dłonie. Moje dłonie. Jego dotyk. Mój dotyk. Idealna harmonia. Czuję się
przy nim taka lekka, wolna. Cudownie ze sobą współgramy. W pewnym momencie jest
mi już tak gorąco, że nie zauważam nawet jego dłoni sunącej w górę mojego uda i
drugiej dłoni rozpinającej powoli guziki mojej koszuli. Jednak w porę orientuję się, co się dzieje.
Odpycham go szybko i poprawiam się na siedzeniu.
- Nie, Robert. Nie mogę. Nie teraz. To za szybko. Nigdy tego
nie robiłam i nie jestem gotowa – usiłuję mu wytłumaczyć i dziwi mnie to, że
nagle czuję potrzebę powiedzenia czegoś jeszcze – Przepraszam- szepczę w końcu.
Uśmiecha się do mnie ciepło.
-Nie ma sprawy, Kris. Rozumiem.
Całuję go jeszcze raz i wybiegam z samochodu. W połowie
drogi do domu odwracam się na pięcie w jego stronę.
- Może teraz już jestem twoją dziewczyną- mówię na tyle
głośno, by mógł mnie usłyszeć i posyłam mu gorącego buziaka.
oooo Strasznie fajny , jak zawsze cudeńko . Już czekam na nn
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Czekam na kolejne. Dodaj szybko ;D
OdpowiedzUsuńRozdział boski czekam na następny. Kiedy się go można spodziewać?
OdpowiedzUsuńCudnyyy!! Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńRozdział prześwietny. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńSuper rozdziałek , czekam na następny z niecierpliwością i zapraszam do mnie : http://bellaandthekids.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuń