piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 7- " Może teraz.."



Witam Was serdecznie po długiej przerwie. Przepraszam za to opóźnienie z dodaniem rozdziału.  Nie miałam po prostu czasu, by pisać… Mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie bardzo gniewać z tego powodu  i mi  wybaczycie :c
A teraz życzę wszystkim miłego, przyjemnego czytania.
Pozdrawiam gorąco! :D
Lulu

-Kristen, ja chyba… kurczę- Robert niespokojnie drapie się po głowie.
Widzę, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Posyłam mu krzepiący uśmiech.
- No powiedz- mówię zachęcająco i klepię go w ramię.
Wypuszcza głośno powietrze z płuc.
- Lubię cię- zerka na mnie, a jego niepewne spojrzenie daje mi dużo do myślenia.
-L-lubisz?- próbuję powiedzieć to w miarę spokojnym tonem, jednak mój głos mnie zawodzi.
-Lubię- mówi cicho, aczkolwiek bardzo stanowczo.
Jego męski, niski, lekko zachrypnięty szept delikatnie i zmysłowo pieści moje uszy. Mmmmmmm…. To  taki gorący szept. Pełen obietnic.
Uśmiecham się mimowolnie do niego, a on powoli zaczyna się do mnie zbliżać. Jeden krok. Drugi. Trzeci. Och… Robi mi się zbyt ciepło na twarzy. Wiem, do czego to zmierza. Wiem, co teraz chce zrobić. A ja wcale go przed tym nie powstrzymuję. Z pewnością zrobiłabym to jeszcze kilka tygodni temu, ale nie teraz. Oboje się zmieniliśmy. Zmieniło się nasze nastawienie względem siebie. I bardzo mnie to cieszy.
Jest już tak blisko mnie, że z łatwością ujmuje mój podbródek, a potem… Na moich ustach składa tak rozkoszny pocałunek, że cała aż się rozpływam. Minimalnie odsuwa się ode mnie i zerka mi w oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać. Jakby prosił mnie o zgodę. Prawie niezauważalnie kiwam głową i uśmiecham się pod nosem, a on powtarza ten czuły gest jeszcze raz i … jeszcze i jeszcze. Za zdwojoną mocą.

Impreza powoli dobiega końca. Większość towarzystwa już się rozeszła. Prawie wszyscy opuszczali dom Roberta bardzo chwiejnym krokiem z pomocą trochę mniej pijanych przyjaciół. Nasz klasowy pijaczek, niby taka mocna głowa, a zatacza się teraz w moją stronę, śpiewając pod nosem jakieś niezrozumiałe teksty.
-Aaaaaa… Ślicz-notka z c-c-ciebie, Kris- bełkocze, a jego uśmieszek i pijane spojrzenie wywołują u mnie serdeczny śmiech.
Już mam coś odpowiedzieć, ale nagle słyszę za sobą znajomy głos.
- Pozostaw to mojej ocenie, Casey- mówi Robert zabawnym głosem, a nasz pijany kolega unosi ręce w górę, w geście poddania.
-Uuuuu- buczy pod nosem, klepie Roba po ramieniu i odchodzi.
Patrzę na Roberta zdziwiona.
-No co?- pyta i wzrusza ramionami- Bywam zazdrosny.
Całuje mnie w usta i ujmuje moją dłoń.
- Zawiozę cię do domu- informuje mnie i kieruje nas w stronę wyjścia.
- Nie jestem jeszcze twoją dziewczyną- przypominam mu zdecydowanym tonem.
Spogląda na mnie z ukosa i posyła ten swój szelmowski uśmieszek.
-Dobrze, że powiedziałaś to „jeszcze”.
Rumienię się. Co to ma znaczyć? Czy on naprawdę chce, abym była jego dziewczyną? Po tym, jak się nienawidziliśmy? Stado cichych motylków wiruje teraz w całym moim ciele, rozgrzewając je i wprowadzając w delikatne drżenie. „Najwyraźniej chce”- mówi moja podświadomość roznamiętnionym głosem.
- Nie wypiłeś przypadkiem zbyt dużo, by prowadzić auto?-pytam szybko, wyrywając się z rozmyślań.
- Spokojnie, mogę prowadzić. Przecież nie piję- odpowiada i wywraca oczami.

Jesteśmy pod moim domem. Siedzimy w samochodzie i długo, długo się  żegnamy. Uwielbiam takie pożegnania. Jego wargi pieszczące moje wargi. Jego język porywający mój język. Jego dłonie. Moje dłonie. Jego dotyk. Mój dotyk. Idealna harmonia. Czuję się przy nim taka lekka, wolna. Cudownie ze sobą współgramy. W pewnym momencie jest mi już tak gorąco, że nie zauważam nawet jego dłoni sunącej w górę mojego uda i drugiej dłoni rozpinającej powoli guziki mojej koszuli.  Jednak w porę orientuję się, co się dzieje. Odpycham go szybko i poprawiam się na siedzeniu.
- Nie, Robert. Nie mogę. Nie teraz. To za szybko. Nigdy tego nie robiłam i nie jestem gotowa – usiłuję mu wytłumaczyć i dziwi mnie to, że nagle czuję potrzebę powiedzenia czegoś jeszcze – Przepraszam- szepczę w końcu.
Uśmiecha się do mnie ciepło.
-Nie ma sprawy, Kris. Rozumiem.
Całuję go jeszcze raz i wybiegam z samochodu. W połowie drogi do domu odwracam się na pięcie w jego stronę.
- Może teraz już jestem twoją dziewczyną- mówię na tyle głośno, by mógł mnie usłyszeć i posyłam mu gorącego buziaka.

7 komentarzy:

  1. oooo Strasznie fajny , jak zawsze cudeńko . Już czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Czekam na kolejne. Dodaj szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski czekam na następny. Kiedy się go można spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnyyy!! Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział prześwietny. Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdziałek , czekam na następny z niecierpliwością i zapraszam do mnie : http://bellaandthekids.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń