poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 5- Ma coś, czego nie mogę zidentyfikować...

Zapraszam na kolejny, już 5 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba, ponieważ miałam niemałe problemy z napisaniem tego :) Miłej lektury :)

Misia

Siadam naprzeciwko niego, nie mogąc wyjść z podziwu jego szarmancji. Otworzył mi drzwi, odstawił krzesło... Nie sądziłam, że z takiego zapatrzonego w siebie gbura może wyjść całkiem miły dżentelmen. Patrzę więc na niego z lekkim oszołomieniem, uważnie jednak obserwując każdy jego ruch, kiedy zamawia kawę i szarlotkę dla mnie i dla siebie. Może i zrobił się milszy, ale wciąż mu nie ufam. Mógł przecież w każdej chwili, w każdej sekundzie zamienić się w dupka, którym był dotychczas.
W końcu kelnerka odchodzi, więc Robert odwraca się do mnie przodem i posyła mi zadowolony uśmieszek. Nie jest to uśmiech taki, jaki widziałam dotąd. Ten jest przyjazny, zachęcający do kontynuowania znajomości, a wręcz przyciągający.
Sama nie potrafię nie odwzajemnić go, pomimo moich uprzedzeń do jego osoby.
Kąciki moich ust samoistnie się unoszą, racząc go moim delikatnym uśmiechem. Pamiętam, że go nienawidzę, dlatego też wciąż mam się na baczności. Nie mogę mu zbytnio zaufać, bo w najmniej oczekiwanym momencie powróci ten dupek, na którym chciałam się dzisiaj zemścić.
-Więc...- zaczynam, próbując jakoś rozładować napięcie, które pojawiło się między nami.
Jego szaro-niebieskie spojrzenie uważnie mnie lustruje, a ja powoli czuję się nieswojo. Nie jestem przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi. Jednak tonę w tych jego ślicznych głębiach, które teraz obserwują mnie z nadmierną intensywnością.
-Widziałem Mike'a z jakąś blondyną... Nie jesteście już razem?- pyta powoli, czekając na moją reakcję.
Odruchowo zaciskam dłonie w pięści i podnoszę się gwałtownie, rzucając chłopakowi wściekłe spojrzenie. Niemal przewracam krzesło w czasie mojego wstawania, lecz nie przejmuję się tym. Teraz czuję jedynie gniew, nienawiść... Do Michaela za to, że mnie zdradzał. Do Roberta za to, że mi o tym przypomniał. Do samej siebie, że pozwalałam na coś takiego.
Chcę ruszyć do wyjścia, lecz czuję ucisk na nadgarstku. Odwracam się zdziwiona i widzę stojącego za mną smutnego Roberta. Wygląda na skruszonego, co nieco zbija mnie z tropu. Głupio mi się przyznać, ale myślałam, że gdy to zrobię, on się zdenerwuje i pokaże swoje prawdziwe oblicze, a tu proszę. Wywołuję u niego wyrzuty sumienia. Początkowo robi mi się trochę wstyd, lecz po chwili przypominam sobie, o co mnie zagadał. Wyrywam dłoń z jego uścisku i przybieram wrogi wyraz twarzy, by wiedział, że to jest od dzisiaj temat tabu.
-To co jest między Michaelem a mną, nie powinno Cię interesować!- rzucam chłodno, patrząc na grymas na jego twarzy.
Spogląda na mnie z miną zbitego psa, a ja przygryzam wargę, by się nie uśmiechnąć. Nie wiem, dlaczego teraz ten chłopak, którego nienawidzę, działa na mnie w taki sposób. Przyciąga mnie do siebie, pomimo moich niepewności, uprzedzeń. Ma coś, czego nie mogę zidentyfikować. Coś, co ma dla mnie wielkie znaczenie.
Robert nerwowo masuje kark i patrzy na swoje buty. Nieco mnie to rozbawia, lecz nie daję nic po sobie poznać. Z jednej strony nie chcę, by wiedział, że złość już mi przeszła, zaś z drugiej, ku mojemu zaskoczeniu, nie chcę go bardziej zawstydzać.
-Nie powinno.. No ale wiesz.. Nie podoba mi się to, że wpycha jęzor do ust jakiejś pustej lali, gdy ma taką.. taką fajną dziewczynę- szepcze.
Czuję, że moje policzki się rumienią. Uśmiecham się delikatnie i siadam na wcześniejszym miejscu, widząc, że kelnerka przynosi nasze zamówienie. Kątem oka obserwuję jednak poczynania Roberta. Zauważam, że odetchnął z ulgą i zadowolony zajmuje swoje krzesło.
-To było miłe, dziękuję. Umm.. I tak, nie jesteśmy już ze sobą- mówię, wpatrując się w kawę.
Widzę jednak delikatny uśmieszek rozciągający jego usta. Usta, które miałam przyjemność całować. Oblizuję wargi i biorę łyk kawy.
-Kris? - słyszę jego niepewny głos.
Unoszę wzrok i patrzę na niego zaciekawiona. Widzę, że się denerwuje, co zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Taki nieśmiały Robert jest naprawdę uroczy.
-Tak? - odpowiadam cicho, zastanawiając się, o co może chodzić.
-Dlaczego tak właściwie mnie nienawidzisz?- pyta, a ja zamieram.
Ściągam brwi, odkładając filiżankę. Nie wiem co odpowiedzieć. Wkładam zbłąkany kosmyk za ucho i odkaszluję.
-No nie wiem.. Przede wszystkim chyba dlatego, że byłeś strasznym dupkiem, Pattinson- mrugam do niego, by go tak tym nie zranić.
Nie wiem dlaczego, ale nie chcę go urazić. Gdy widzę, że się uśmiecha, na mojej twarzy także pojawia się uśmiech. Unoszę z powrotem filiżankę i kontynuuję picie kawy, obserwując Roberta. On także zajmuje się zamówieniem, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nieco mnie to rozprasza, lecz uczucie zadowolenia zwycięża.
Rozmawiamy dobrą godzinę, aż w końcu stwierdzamy, że pora się zbierać. Wychodzimy przed kawiarenkę i stajemy naprzeciwko siebie, zastanawiając się, co teraz. Po raz pierwszy od wczorajszego dnia czuję się szczęśliwa. I to za sprawą Roberta, którego nienawidziłam do dzisiaj. Dziś poznaję go na nowo i podoba mi się to. Jest miły, zabawny i inteligentny. Wcześniej nawet nie miałam okazji, by to zauważyć.
-To do jutra, tak?- uśmiecha się.
Przytakuję i wtedy widzę, że się zbliża. Odruchowo się cofam, rozglądając się dookoła. Czuję się, jakbym robiła coś złego.
Robert źle rozumiejąc moje odejście, prostuje się i nerwowo przeczesuje włosy dłonią. Wiem, że dużo to dla niego znaczyło, lecz nie mogłam na to pozwolić.
Powoli się odwracam, lecz widzę Michaela idącego w naszą stronę. Z uśmieszkiem patrzę na Roba, zarzucam ramiona na jego szyję i całuję go mocą. Wiem, że go wykorzystuję, lecz pragnę zemścić się na Mike'u.
Czuję, jak usta chłopaka poruszają się zmysłowo przy moich, zmuszając mnie do kontynuowania ruchów. Zapominając o całej tej zemście, wplatam palce we włosy Roberta, przyciągając go do siebie. Kiedy przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, dociera do mnie, co takiego zrobiłam. Odrywam się od chłopaka i patrzę mu prosto w oczy. Są delikatnie zamglone i błyszczące.
-Do jutra- rzucam jedynie i pędem ruszam do domu.
Teraz rozumiem, dlaczego tak mnie do niego ciągnie. Tym czymś, co miał Robert było moje serce. Wpadłam po uszy...


6 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny jak zawsze i czekam na więcej i proszę dodawaj dłuższe bo bosko piszesz .
    I zapraszam do mnie
    http://robcioikris.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny jak zawsze ;D Czekam na kolejne i mam nadzieję że Rob i Kris się zejdą ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzaiał świetny;) Czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Jestem ciekawa jak sie potoczą dalsze losy głównych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  5. A kiedy mozna sie spodziewac nastepnego rozdzialu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nn błagam dodaj coś bo oszaleje cudnie piszesz

    OdpowiedzUsuń